Ociężałe serce…
"Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe..."
Mam w sercu marzenie, aby pewnego dnia wyruszyć na pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Więc już nie raz wyobrażałam sobie, co potrzebowałabym zabrać ze sobą, aby plecak nie był zbyt ciężki... abym mogła z nim iść spokojnie wiedząc, że mam ze sobą wszystko czego potrzebuję...
Prawie rok temu pakowałam się do wielkiej walizki i wielkiego plecaka, aby móc wyruszyć w drogę do Irlandii.
Ważyłam i sprawdzałam czy nie mam za dużo kilogramów, aby nie było problemu na lotnisku...
Bagaż z tysiącem rzeczy, które w praktyce okazują się być nie potrzebne może być obrazem serca przepełnionego wszystkim i niczym...
Dużo ostatnio obserwuję i słucham... mój język jest ograniczony i nie mogę wyrazić wszystkiego, tak jak bym chciała. Wyraźniej widzę niż dotychczas, bo nagle mam więcej czasu na zatrzymanie się. I jestem oszołomiona ile wokół mnie jest agresji, braku delikatności, przepychanek... zazwyczaj toczą się mysie walki o wielkie głupoty... zatrzaskują się drzwi i palą mosty do drugiego człowieka... mogę być tego pełna i wiele razy byłam... ale dzisiaj wiem, że wystarczy! Zbyt długo pozwalałam sobie na to, aby moje serce było ociężałe...
Jeśli mam wyruszyć w drogę, (a przecież wyruszam w nią każdego dnia... ) to powinnam mieć tyle, ile jestem wstanie unieść...
Komentarze
Prześlij komentarz